niedziela, 23 lutego 2014
sobota, 15 lutego 2014
Rozdział 2
-Powinna wiedzieć, Bellatix! - Powiedział stanowczo Rudolf.
-Ale ona ma dopiero 16 lat!
-Tym bardziej! Zostały jej 2 lata!
-Dobrze, Rudolfie. Jutro wyślę jej list.
-Mam nadzieję że to zrozumie.
-Ja się martwię co pomyślą inni na wieść, że ona jest naszą córką.
***
Hermiona szła w stronę wagonu dla Ślizgonów. Szukała Zabiniego, żeby się spytać czy powiedział reszcie. Szybko go znalazła. Otworzyła drzwi od przedziału i zwróciła się w stronę Diabła.
-Hej Blaise, możemy porozmawiać?
-Hej Miona, Jasne.
-Miona?! Ty się odzywasz do tej szlamy? - Jak zwykle Malfoy musiała dorzucić swoje zdanie. dopiero teraz rozejrzała się po przedziale. Siedzieli tam; Theodor Nott, Pansy Parkinson, Siostry Greengrass, Vincent Crabbe, Gregory Goyle, Draco Malfoy i Blaise.
-Jeśli chcesz wiedzieć to ona jest ... - Chciał powiedzieć, ale hermiona mu przerwała.
-Choć Blaise, muszę ci coś ważnego powiedzieć. - powiedziała stanowczo i ostro. najwyraźniej nie chciała, żeby dokończył. On chyba to zrozumiał bo bez słowa wyszedł za nią. Hermiona poszukała wolnego przedziału i znalazła niedaleko w wagonie dla Ślizgonów. Weszli i Hermiona od razu zaczęła.
-Na razie nic im nie mów. to będzie niespodzianka. Chcę zobaczyć minę Malfoy`a. I jeszcze coś - Powiedziała po czym po czym powiedziała niemal szeptem. - I jeśli ktoś się dowie o moim nazwisku to pożałujesz, rozumiesz?
-Aż tak ci zależy na tej niespodziance?
-Tak, miny tych Ślizgońskich wywłok; Parkinson i Greengrass są bezcenne. - Powiedziała po czym ruszyła do przedziału. Po drodze pogadała z Luną i Padmą. Gdy weszła w środku wszyscy byli ubrani w szaty Gryffindoru. Hermiona narzuciła na siebie szaty Hogwartu bez plakietki, z którego domu jest. Gdy dojechali Hermiona usłyszała znany jej głos Hagida;
-Pirszoroczni do mnie! Do mnie pirszoroczni! - Hermiona przywitała się z Hagridem i wsiadła do powozu prowadzonego przez dla niektórych niewidzialnych testrali. Pod zamkiem podeszła do mnie profesor McGonagall;
-Witam, panno Gra ... Lestrange. Proszę poczekać pod salą aż do końca przydziału pierwszorocznych.
-Tak jest, pani profesor. - Powiedziała i stanęła pod wielką salą. Gdy wszyscy pierwszoroczniacy zostali przydzieleni głos zabrał dyrektor;
-A teraz poprosimy do ponownego przydziału pannę Hermionę Lestrange. - Wszyscy na sali zamarli. Głównie z powodu nazwiska. Myśleli że się przesłyszeli. Hermiona pewnym i zdecydowanym krokiem w stronę tiary przydziału. Jedni patrzyli na nią ze strachem, inni z uznaniem a w przypadku większości chłopaków z pożądaniem. Wśród tych spojrzeńbyło spojrzenie pewnego rudego bliźniaka Freda. Dziewczyna była piękna, inteligentna, wysportowana, zgrabna, ale też przebiegła i mściwa. Wiedziała że mino swego pochodzenia przyjaciele z Gryffindoru nadal będą ją wspierać. Usiadła na stołku i wyczekiwała. Po 5 sekundach tiara zaczęła mówić.
-Więc ponownie się spotykamy. Widzę zmiany w tobie. Nie jesteś już tą samą dziewczyną sprzed 5 lat. Więc już wiem! SLYTHERIN! - Wszyscy Ślizgoni cieszyli się bardziej niż Gryffindor do dostaniu pucharu domów. Hermiona usiadła obok uśmiechniętego Blaise`a. naprzeciwko Malfoy`a.
-I co? Opadła troszkę szczęka? - Spytała zadowolona na co Blaise się zaśmiał. Przez całą ucztę rozmawiała z Blaise`m. Zdziwiła się, kiedy Pansy i Astoria zaczęły rozmowę z nią. Spojrzała na stół Gryfonów. Napotkała spojrzenie Ginny, Harry`ego i Freda. Uśmiechnęła się do nich a oni odwzajemnili uśmiech. Po skończonej kolacji poszła do pokoju wspólnego Ślizgonów w towarzystwie oczywiście Blaise`a. Od poprzedniego dnia bardzo się zakumplowali. Diabeł zaprowadził ją do jej własnego dormitorium. Była tak śpiąca, że na pożegnanie pocałowała Blaise`a w policzek i poszła się ubrać w piżamę. Blaise jeszcze przez chwilę stał i patrzył tak gdzie przed chwilą stała była Gryfonka. Dopiero po kilku sekundach dotarło do niego że stoi i patrzy w drzwi od łazienki już 2 minuty. Odwrócił się na pięcie i poszedł do swojego dormitorium. Hermiona 15 minut później wyszła z łazienki, padła na łóżko i oddała się w objęcia Morfeusza.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Siema czarodzieje! Chociaż nie było komentarzy to nie mogłam się powstrzymać i napisałam notkę. Mam nadzieję że się podoba.
~Luna
wtorek, 11 lutego 2014
Rozdział 1.
Hermiona zmierzała właśnie zmierzała właśnie pewnym krokiem do czerwonego ekspresu Londyn - Hogwart. Czuła na sobie spojrzenie połowy zebranych na peronie. Chłopacy patrzyli na nią z pożądaniem, a dziewczyny z zazdrością. Miała w końcu 16 lat. Nie mogła uwierzyć, że była już w Hogwarcie już 5 lat. Teraz zaczął się jej 6 rok nauki. Postanowiła zaszaleć w tym roku.
1. Przeczytała wszystkie książki, więc wszystko umiała.
2.Miała dość nauki.
3.Była córką Bellatrix Lestrange.
Dowiedziała się o tym dokładnie dwa tygodnie temu. Na razie wie o tym tylko Ginny, Harry, Ron i Bliźniacy. Fred i George spędzają jeszcze jeden rok w Hogwarcie, ponieważ w ich latach szkoły nie mieli najlepszych wyników i pani Weasley wysłała ich na jeszcze raz do Hogwartu.
Ale wracając do tematu jej ,,Matki".
Wspomnienie!
Hermiona smacznie spała w swoim pokoju. nagle z dołu dobiegł głos jej mamy.
-Hermiona! Chodź, musimy ci coś powiedzieć!
Zastanawiała się czego rodzice od niej chcą o 6;00. Wzięła prysznic, ubrała się w czerwoną bluzkę zawiązywaną z tyłu, jeansowe, krótkie spodenki, Czarne sandałki na wysokim koturnie. Na początku wakacji to siano na głowie, które NAZYWAŁY się włosami wyprostowała bardzo solidnym zaklęciem i przefarbowała na czarno. Teraz jej włosy były(za przeproszeniem do tyłka.) Upięła je w wysokiego kucyka po czym zeszłą na dół. To co zobaczyła zwaliło ja z nóg...
W jej salonie siedziała Bellatrix Lestrange i rozmawiała jej rodzicami! Hermiona momentalnie wyjęła różdżkę i wymierzyła w Bellatrix. Gdy ona to zauważyła wstała i stanęła na przeciwko niej. Rodzice Hermiony podeszli do niej i pokazali jej kanapę, dając jej do zrozumienia żeby usiadła. Gdy to zrobiła jej mugolska mama powiedziała.
-Hermiono, my nie jesteśmy twoimi rodzicami. my nie mogliśmy mieć dzieci, a ona ukryła ciebie w nas. Miałaś dzisiaj dowiedzieć się prawdy, ponieważ dziś ukończyłaś 16 lat. - Hermiona patrzyła na nią jak na wariatkę. Ona córką Bellatrix i Rudolfa Lestrange?! To niemożliwe. Bellatrix podeszłą do niej powoli i ... tu nie mogła uwierzyć ... przytuliła ją. Jak matka córkę. Gdy ją objęła poczuła się taka ... bezpieczna.
-Hermiono, idź się spakować. Teleportujemy się do Lestrange Manor. A propos pięknie wyglądasz. Masz urodę po mnie, tylko masz proste włosy, widzę że użyłaś magii. I mam dla ciebie prezent. Słyszałam o twoim kocie i kupiłam ci zwierzątko - Powiedziała po czym dała jej karton z dziurami na dole. Szybko otworzyła karton i zauważyła to ZWIERZĄTKO. w pudle był metrowy, zielony wąż. ,,Matka" Hermiony wrzasnęła i wybiegła z salonu. Hermiona została sama z Bellatrix.
-Chodźmy cię spakować - powiedziała dziarsko i przepuściła oniemiałą Hermionę przodem, ponieważ nie wiedziała gdzie jest jej pokój. Gdy weszły do pokoju Bellatrix machnęła różdżką i wszystkie jej rzeczy zaczęły się układać i wpakowywać i kufra.
-Hermiono, podoba Ci się wąż?
-Tak jest piękny - Hermiona zawsze lubiła węże.
-No to spakowane. teleportujmy się. - Powiedziała po czym chwyciła ja za rękę. Hermiona poczuła znajome ukłucie okolicach pępka.
Stała i obserwowała Lestrange Manor. Czuła że to miejsce jest jej dziwnie znajome. Bellatrix oprowadziła ją po domu, przedstawiła ojca itd. te 2 tygodnie były cudowne. I spędziła je w towarzystwie rodziców. 31. 18 Rudolf zawołał ja na dół. Weszła do salonu a jej mama oznajmiła;
-Hermionko, podczas powitalnej uczty dostaniesz ponowny przydział. Zaraz przybędą tu goście.
-To ja pójdę się inaczej ubrać - powiedziała i zniknęła na schodach. kiedy weszła do ogromnej sypialni rzuciła się w kierunku szafy. wygrzebała z niej czarną sukienkę do połowy ud, czarne wysokie szpilki. Włosy rozpuściła, zrobiła lekki, ale dość widoczny makijaż. Nagle na dole rozległ się cichy trzask a po chwili wołanie mamy;
-Córeczko! Choć do nas!
Hermiona zeszła po schodach pewnym krokiem. Była trochę zdenerwowana. Nie wiedziała kto to będzie, ale sądząc po towarzystwie mamy pewnie śmierciożercy. Nie żeby miała coś przeciwko, ale większość śmierciożerców, którzy uniknęli Azkabanu ją pamiętali jaką szlamę i przyjaciółkę Pottera. Gdy zeszła ze schodów nie mogła uwierzyć własnym oczom. W salonie stali państwo Zabini z synem Blaise`m. Hermiona podeszłą z gracja i przywitała się z państwem Zabini i wymieniła z Blaise`m krótkie ,,Cześć". Cały czas czuła na sobie wzrok Blaise`a.
-Hermionko, zaprowadź Blaise`a do swojego pokoju - Powiedziała mama do Hermiony. Zaprowadziła go do pokoju. Blaise zauważył na jej łóżku jakiś mały przedmiot.
-Co to jest?
-To mugolski telefon - Odparła obojętnie.
-A nauczysz mnie z niego kożystać?
-Spoko - I tak 10 minut zleciało na nauce obsługi telefonem. W tej chwili Blaise grał. Właściwie tak powiedział.
-I jak gra?
-Ja nie gram, tylko czytam twoje wiadomości - Nim się obejrzał Hermiona była już obok niego na łóżku i wyrywała mu telefon.
-Oddaj!
-Nie wiedziałem że tylu facetów zadręcz cię semnesemi
-SMS-ami i to nie twoja sprawa. - Chwyciła telefon, ale Blaise zrobił unik i Hermiona wpadła na niego.
-No proszę Lestrange, już na mnie lecisz tak jak ci mugole ciebie. - Rozmawiali tak długo. W końcu państwo Zabini poszli Hermiona spakowała się i poszła spać.
Koniec Wspomnienia!
-Hermiona? - Głos Ginny wyrwał ją ze wspominania.
-Co?
-Powiedz że mimo w jakim domu będziesz będziemy sie przyjaźnić.
-Jasne - Powiedziała po czym znowu zamyśliła się na temat Blaise`a. Nie widziała, że w drugim końcu pociągu niejaki ślizgon o niej myśli
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Siema! I jak wam się podoba? Za 2 komentarze następny rozdział!
~Luna
Subskrybuj:
Posty (Atom)